czwartek, 17 marca 2016

Z kroniki rozmów z Elżbietą: sukienka "od Armaniego"

Oto, jak jedna z moich sukienek "od Armaniego", którą zdecydowałam się dziś założyć zainspirowana tak jasnym wiosennym niebem o 6:54 rano, wpłynęła na pierwszą rozmowę dnia z moją podopieczną.

Rozmowa toczyła się w pokoju jej 2-letniego braciszka, którego trzeba było przebrać z piżamek. Właściwie to nie dopuścił do pozbycia się góry piżamy, bo to "strój żołnierza" z guzikami i odznaczeniami. Taki bardzo brytyjski czerwony mundur.



Elizabeth: Aga, uwielbiam twoją sukienkę.

Ja: Dziękuję!!! :) A ja twoją, Elizabeth.

Elizabeth: Aga, uwielbiam twoją sukienkę...

Ja: Dziękuję :) To bardzo miłe... :)

Elizabeth: Aga, kocham twoją sukienkę, też chcę taką.

Ja: Ale zobacz, jaka ona duża. Jeśli chcesz, to mogę ci ją dać, gdy już będziesz dorosła. Mogę ją dla ciebie zachować.

Elizabeth: To zachowaj ją dla mnie.


(Potem jeszcze powiedziała mi, że gdy już będę taka naprawdę dorosła - dorosła, to będę Mamusią. Przyznałam jej rację, zajmując się mym małym przeuroczym i niezwykle przystojnym żołnierzem.)


I teraz mała jest szczęśliwa z myślą, że za paręnaście lat przekażę jej tę sukienkę. Nawet nie zdaje sobie sprawy jak dużo to czasu. Ale przynajmniej powiedziała mi, że będzie grzeczna :) Postanowienie długoterminowe. Jedna sukienka z lumpa, a ja mam dla Małej dobrą motywację do końca mych londyńskich dni... :)

2 komentarze:

  1. Och, gdybym to ja była posiadaczką tej osławionej sukienki, to liczyłabym, że mała zapomni o niej szybko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieci mają krótką pamięć. ZCzęsto na drugi dzień nie pamięta, co robiła na urodzinach u koleżanki :D

    OdpowiedzUsuń