piątek, 1 stycznia 2016

Christmas time



Jak Boże Narodzenie wygląda w Wielkiej Brytanii? Może to zabawne, ale jeszcze przed chwilą to studiowałam, czytając różne teksty na ten temat. A wszystko... dla Was, robaczki :) No może nie tak wyłącznie dla Was, ale wyzwanie napisania takiego posta na pewno mnie zmotywowało, by przebadać tę sprawę. Wszakże nie mogłabym pisać posta na podstawie jedynie tego, co usłyszałam od mojej host rodzinki, z którą nawet przecież tych świąt nie spędzam - teraz, gdy zaczynam to pisać jestem jeszcze w Polsce, podobnie jak większość moich znajomych au pair jest w swoich domach w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii...

Jeśli jeszcze nie macie dosyć świątecznych (komercyjnych) piosenek, to myślę, że warto w tej chwili włączyć Franka Sinatrę na przykład :) Będzie dobry nastrój do lektury! :)



No dobrze, zacznijmy... :)

Oto kilka rzeczy, o których chciałabym powiedzieć (zobaczcie jak ładnie wypunktowałam, odwieczna miłość do porządku i harmonii czasem zdaje się nie być taką platoniczną!)



1. Świąteczny klimat przez calusieńki grudzień


Dekoracje świąteczne na wystawach sklepów pojawiają się gdzieniegdziegdzie już zaraz po Halloween. Po tygodniu jest ich co raz więcej, a w połowie listopada jest już całkiem świątecznie. Za wcześnie? Może trochę, to wszystko jet super, ale żeby już z początkiem listopada zaczynać...?
Moje host dzieciaczki już właśnie w połowie listopada spotkały Father Christmas (św. Mikołaja) w centrum choinkowym! A ich mama przyznała: no trochę za wcześnie.



2. Santa's hotline dla au pairs




Było to chyba tuż przed Halloween, gdy podczas kolacji "ojciec moich dzieci" oznajmił dzieciaczkom, że mam moc pisania raportów o zachowaniu dla świętego Mikołaja. Uzgodniliśmy, że w dzisiejszych czasach Santa ma już pocztę elektroniczną, więc działa to bardzo szybko. Co więcej, jest przecież jeszcze specjalna hotline (elfy na stanowiskach!). To była zawsze dobra motywacja dla dzieci. I nie tylko w naszym domu takie rzeczy! Koleżanka z Niemiec opowiadała w klasie jak dzwoniła do Mikołaja przy dziecku...



3. Choinka


Nasza choinka miała zdobić salon już od 1 grudnia (inne przeurocze dekoracje i światełka pojawiły się już w połowie listopada, ale to tak wyjątkowo wcześniej z powodu organizowanego w domu Christmas party dla rodziców uczniów z klasy naszego 7-latka; grudzień jest uważany za miesiąc zbyt zabiegany na organizowanie czegoś takiego).
I choć z choinką musieliśmy zaczekać do 4 grudnia (ach te remonty! zmieniają kominek na bardziej nowoczesny i myślą, że Mikołaj sobie z takim poradzi), to któż zaprzeczy, czyż nie jest cudowna?? <3 Czasami wieczorami siadam sobie tam w salonie, wygodnie na kanapie, tylko przy jej świetle, i mogę tak patrzeć... i patrzeć :)


Choinka jest sztuczna :D Inaczej mogłaby nie dotrwać do świąt. A są na niej ptaszki, kopciuszkowe szklane pantofelki, a na szczycie Christmas Fairy... Oryginalnie, też tak uważam :)



Co ciekawe, wyobraźcie sobie, że po choince śladu nie ma już 6 stycznia. Bo inaczej pech, Taki mają przesąd, taką tradycję.



4. Przedświąteczny czas w szkole


Przedstawienia bożonarodzeniowe są bardzo popularne. Byłam na dwóch, jedno z przedszkola, drugie ze szkoły. Oba były w kościele (kościoły pełne! rzadki widok tutaj...). Popularne są również świąteczne kiermasze organizowane w szkołach - i to właśnie na takim kiermaszu spotkałam... renifera :) Szukałam potem zdjęć reniferów w Internecie, ale nie mogłam znaleźć równie uroczego... Swoją drogą zastanawiam się ile trzeba zapłacić, żeby wynająć takiego Mikołaja z parą reniferów...

O czym warto jeszcze wspomnieć - dzieci w naszym przedszkolu wysyłały do siebie kartki świąteczne, była na to przeznaczona specjalne skrzynka :) Taka dodatkowa praca dla rodziców, ale całkiem miły zwyczaj :)




5. Christmas Eve


24 grudnia wieczorem dzieci zawieszają skarpety dla świętego Mikołaja. Dorośli idą na drinka do pubu. Niektórzy idą tego dnia na kolędowanie do kościoła. Nie ma wieczerzy wigilijnej jak w Polsce (w większości domów, wyjątkiem mogą być katolickie rodziny), główny świąteczny posiłek to obiad w dniu Bożego Narodzenia.




6. Christmas Day


Rankiem dzieci, gdy tylko otworzą oczy, pędzą sprawdzić, cóż Mikołaj im zostawił. Moje dzieci rozpakowywały wszystko od razu (długo musiało to trwać patrząc na ilość prezentów, jakie dostały!). Wiem jednak - może jest to bardziej popularne wśród dorosłych, może w innych rodzinach - że jest tu zwyczaj otwierania prezentów przez cały dzień - z przerwami, i co ważne: nie wszyscy na raz, lecz każdy z osobna, tak, by wszyscy wkoło widzieli reakcję i mówili "Och!" i "Ach!" :) Tak wyczytałam w artykułach przedmiotowi temu poświęconych :)

Świąteczny obiad (Christmas lunch), do którego zasiada się zwykle o 12:00 to nie tak jak w Polsce 12 dań (czy 12 - n jak w moim domu :D), ale indyk nadziewany warzywami i Christmas pudding/ Christmas cake/ Christmas Pies (czyli jakieś słodkości, o czym za chwilę).

Brytyjczycy nie mają oczywiście opłatka, ale mają Christmas crackers - wbrew pozorom nie są przeznaczone do jedzenia. Otwiera się je, krzyżując ręce z osobami obok. Gdy Christmas cracker się przerywa, zawsze słychać charakterystyczny dźwięk (co jest spowodowane przez pewien związek chemiczny i dlatego obsługa lotniska konfiskuje wszelkie Christmas crackersy). W środku każdy znajduje papierową koronę (w wielu domach je się świąteczny posiłek właśnie z tą koroną na głowie), jakiś mniej lub bardziej śmieszny żarcik i coś małego, co z zasady zależy od ceny crackersów (może być to kilkustronowy notesik, ekierka, a co przed chwilą sprawdziłam - są też takie, które zawierają diamenty warte nawet do miliona funtów, ale tam już nie ma korony i żarciku oczywiście).




Christmas crackers - jeszcze nie wiedziałam, że nie można z nimi do samolotu...



Wspomniany indyk musi podobno być pieczony przez 4 godziny (!) i piecze się go tego samego dnia rano. Indyk jest jednak dość spory, więc jeśli przy stole nie zasiada zbyt wiele osób, zamiast indyka przygotowuje się gęś (która jest właściwie bardziej brytyjska; indyk stał się popularny w pierwszej kolejności u Amerykanów, którzy nie mogąc znaleźć gęsi na nowo odkrytym lądzie, a chcąc urządzić Dzień Dziękczynienia, zdecydowali się z dostępnych tam zwierzątek wziąć właśnie indyka - tłumaczyła nam nauczycielka angielskiego).

Gdy wczoraj pokazywałam mojemu zaciekawionemu 7 - latkowi jakie dania mamy w Polsce na Wigilii, był oczywiście zaskoczony, że mamy aż tak dużo, i że tak dużo z grzybami i kapustą :) A potem wspomniał sobie, że u nich tylko ten indyk, i to jeszcze taki "chewy" (chyba chodziło mu o to, że trudny do pogryzienia).

Christmas pudding/ cake  jest to deser, za którego przygotowanie trzeba się zabrać już od 5 tygodni do nawet 2 miesięcy przed Bożym Narodzeniem (musi dojrzeć). Na podobnej zasadzie robi się tradycyjne ciasto na chrzciny (tak powiedziała "mama moich dzieci", gdy przygotowywała je dla najmłodszej latorośli) - również z wyprzedzeniem, i również takie urocze :) Sama je robiła, i choć powiedziała, że po prostu kopiuje to, co widziała u swojej koleżanki, gdy tamta robiła podobne, to ja wiem swoje - zdolna jest :)



Powyżej właśnie dzieło "chrzcinowe", a poniżej pozostałości po Christmas cake. Minął już tydzień od Bożego Narodzenia, a tam wciąż jeszcze stoi połowa! Tego nie da się jeść w dużych ilościach, bardzo słodkie, przynajmniej to tutaj. Ale dekoracja genialna!




A tu jeszcze ruiny po domku dla pana Gingerbread mana... Ciastek ze Shreka by się zatrwożył na taki widok...





25 grudnia o 15:00 przemawia Królowa (Christmas Broadcast). Tradycja ta została zapoczątkowana przez króla Grzegorza V, dziadka Elżbiety II, w 1932 roku. Słuchało go wtedy przez odbiorniki radiowe 20 milionów ludzi w Wielkiej Brytanii i na całym świecie. Od 1957 roku świąteczna przemowa jest emitowana w telewizji.

https://www.youtube.com/watch?v=mBRP-o6Q85s
(Ta właśnie przemowa w linku obok - Elżbieta... taka piękna! Myślę, że musiała się trochę stresować, choć troszeczkę...)



A tutaj tegoroczna przemowa (z tekstem pod spodem)
http://www.royal.gov.uk/ImagesandBroadcasts/TheQueensChristmasBroadcasts/ChristmasBroadcasts/ChristmasBroadcast2015.aspx



A tutaj generalnie o historii i okolicznościach tych świątecznych audycji, jeśli kto zainteresowany :) http://www.royal.gov.uk/imagesandbroadcasts/thequeenschristmasbroadcasts/ahistoryofchristmasbroadcasts.aspx



5. Boxing Day


Spotkałam się z dwoma sposobami tłumaczenia dlaczego 26 grudnia właśnie tak się nazywa. Jedna mówi, że to od zbierania pieniędzy do puszek w kościołach (na cele charytatywne), a druga, że ludzie zwykli uprawiać sporty lub oglądać wydarzenia sportowe szczególnie tego dnia, gdyż był to dzień wolny. I tutaj boxing jako boksowanie :)

W dzisiejszych czasach, tak bardzo konsumpcyjnych, 26 grudnia to dzień rozpoczynający wielkie wyprzedaże i wiele rodzin rusza tego dnia do centrów handlowych.



6. Kolędowanie


Podobno nie tak popularne jest kolędowanie w domach, za to bardzo obecne na ulicach. Szkoda, że żadnych kolędników nie spotkałam... :(



7. Mój powrót do Londynu


Może dzieci rzeczywiście się za mną troszkę tęskniły... To właśnie tego wieczoru, kiedy wróciłam, moja jedyne host dziewczę po raz pierwszy odpowiedziało YES na pytanie Tatusia: "Do you love Aggie?" <3 Haha a potem było kolejne pytanie ze strony Ojca: " Do you love Daddy?" i odpowiedź, która nie już pierwszy raz brzmiała NO :) I LOVE JUST YOUR CARRIES... :D i uśmieszek do tego. (z tego co rozumiem, a czego słownik nie chce mi powiedzieć, chodzi o branie na ręce lub na barana) Uwielbiam jego rozmowy z dziećmi. Zawsze je jakoś podpuszcza, zadaje pytania i podsuwa absurdalne podpowiedzi.
Tak było na przykład, kiedy młody zapytał, co dostałam pod choinkę. A ojciec, że to dobre pytanie i wypytuje czy może dostałam LEGO albo samochód sterowany pilotem :D



8. Prezenty z Anglii rodem


 Każde z host dzieciaczków dało mi prezent (cóż za urocza chwila!). Ich Mama dobrze wiedziała, co mi się spodoba i że na pewno się nie pomyli, celując w jakieś wzory kwiatowe. Nie spodziewałam się czegoś takiego, no nie... pudełko na rzeczy potrzebne do szycia (już nie muszę od niej pożyczać), parę rzeczy, które są niezbędne w tej twórczej pracy i kubek zwany termicznym :) tyle szczęścia :)



Ja swój prezent dla rodzinki zostawiłam pod choinką tuż przed wylotem. A był to worek, który został potem przez host mother obdarzony mianem "stylowego" :) "Worek na wszystko" (w przypadku tego szczególnego na zabawki) został uszyty oczywiście przeze mnie :) Pokażę go wam w osobnym poście poświęconym szyciu.

9. Host Ojca zdziwienie, czyli jak tanio latać z Polski do Londynu (innymi słowy: nie stracić au pairowego majątku)


Prawda, że prześliczna torba? :) na lotnisku w Berlinie...
Haha na tym samym lotnisku, czekając na samolot do Londynu, siedziałam, mając po jednej stronie Niemców, a po drugiej Rosjan...


"Ojciec moich dzieci" nie mógł uwierzyć, że za autokar na lotnisko/ z lotniska zapłaciłam tylko 6 funtów (a mogłabym nawet mniej, gdybym zamówiła z jeszcze większym wyprzedzeniem). W ogóle trochę się dziwili, że aby dotrzeć na Gatwick na 14:00, musiałam wyjechać z domu o w pół do pierwszej w nocy. To dlatego, że jechałam najpierw autokarem do Berlina (jeśli kupisz bilet z odpowiednim wyprzedzeniem, może cię to kosztować nawet mniej niż bilet na autokar z lotniska już w Londynie!) i stamtąd wylatywałam za ok. 30 funtów (cena absurdalnie niska jak na świąteczny czas, gdy Polacy ruszają na święta). Może byłam tak zmęczona (spałam tyle co w autokarach i w samolocie, nic a nic przed wyjściem z domu, bo cały czas się pakowałam), że oczy nie pozwalały mi wykorzystać całego wolnego czasu na czytanie książki, ale warto było. Zaoszczędziłam sporo majątku :) I wbrew wątpliwościom mojej gospodyni to był bardzo dobry plan. Jestem młoda, nie latam z dziećmi jak oni, dla mnie spędzenie trochę czasu na lotnisku czy w autokarze problemem nie jest :)


Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Róbcie to, co kochacie i miejcie przed oczami to, o co warto walczyć... :) Zostańcie z Bogiem.

4 komentarze:

  1. Supcio. Ale masz polot, ale z Ciebie debeściak ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówisz nienajgorzej...? :D
    Dzięki siostra, gdy to czytam, widzę jak się śmiejesz. Miłe to bardzo. Przywracasz wiarę w człowieka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko, Piękne i nastrojowe zdjęcia świąteczne :-) Az chce się znależć na chwilę w przepięknej Anglii:-)Twoje opinie o AuPair i relacje są b. ciekawe i z przyjemnością je czytamy! Gratulujemy świetnego bloga:-) Wszystkiego najlepszego w nowym roku 2016 od Agencji Prowork:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje, Drogi Proworku! :)

    OdpowiedzUsuń